Kintsugi jest produkowany w fabryce Raices Cubanas w Danli w Hondurasie. Wykorzystuje liście honduraskie i nikaraguańskie, podwójne bindery z liści honduraskich i nikaraguańskich oraz wrapper z hondurasu (Trojes). Jest dostępny w czterech formatach, w tym w Robusto, który dziś recenzuję. Wcześniej paliłem to cygaro 3 lub 4 razy ale zawsze w formacie corona gorda.
Kintsugi jest bardzo eleganckie, z pudełkiem naśladującym złamany odłamek białej i niebieskiej ceramiki ze złotą zaprawą pomiędzy nimi. Azjatyckie liternictwo (japońskie, jak przypuszczam) pojawia się zarówno na pudełku, jak i na banderoli, chociaż nie widziałem nic, co wskazywałoby na to co mówi napis… Może to być po prostu nazwa marki i nazwa mieszanki. Banderolka jest bardziej niebieska z połamanymi odłamkami. Wygląda świetnie, chociaż jest trochę duża i w sumie mogę od razu podpowiedzieć, że wymaga usunięcia w ciągu kilku chwil od rozpalenia cygara… jeśli nie chcesz tego robić w trakcie palenia to po prostu zdejmij go wcześniej.

Wrapper miał ciemnozłoty kolor, który można łatwo pomylić z liściem Connecticut Shade. Nie jest wymieniony jako taki, ale jest on zdecydowanie jaśniejszy, więc może to być liść Shade uprawiany w Hondurasie. Pierwszy kontakt po wyciągnięciu z celofanu to głównie uczucie suchego kawałka papieru, z odrobiną oleistości. Samo cygaro przed rozpaleniem pachnie bardzo świeżo, czysto, wyczuwalny zdecydowany trawiasto słodki aromat siana z odrobiną słodyczy… coś jak zapach trawy żubrowej. Stopa była jeszcze bardziej trawiasta, z nieco dojrzalszą nutą ziemi i nutą cytrusów.
Po otwarciu cygara stwierdziłem, że pociągnę powietrze jeszcze na „sucho” przed rozpaleniem z ciekawości jakie smaki pozostaną w ustach. No i bez większego zaskoczenia utrzymały się nuty słodkiego siana, cytrusów i białego pieprzu.
Odpalenie Kintsugi zajęło trochę więcej czasu i wysiłku, niż mogłem sobie wyobrazić, ale udało mi się go w pełni i równomiernie rozpalić po około półtorej minuty. Kiedy już osiągnął optymalną temperaturę, natychmiast pojawiły się mocne, zdecydowane nuty cedru, nakładając się na mniejsze aromaty siana i ziemi, z odrobiną słodko-kwaśnego cytrusowego finiszu. Pierwsza tercja kontynuowała te linię wyczuwalnych aromatów.
Kiedy wszedłem w drugą tercję, nastąpił niewielki wzrost ziemistości, podczas gdy nuty cytrusowe pojawiły się na pierwszym planie, a drzewne smaki nieco wyblakły. Było o wiele więcej pomarańczowej skórki i cytrusowej słodyczy, podczas gdy kwaśne nuty nie wzrosły tak bardzo.
W ostatniej tercji z powrotem dostałem po kubkach smakowych sporą dawką ziemi i cytrusów, a całe cygaro można określić jako średniej mocy. Nieco przygasł i musiałem mu z dwa razy pomóc zapalniczką, ale nie odbiło się to negatywnie na konstrukcji czy na samym smaku.
Dobre cygaro i przyzwoita cena Alec Bradley Kintsugi był dobrym, łagodniejszym cygarem honduraskim, chociaż nie powaliło mnie na łopatki aromatem czy złożonością. To było wystarczająco dobre, aby ponownie go zapalić za jakiś czas. Mimo wszystko to było jedno z najlepszych, łagodniejszych cygar, jakie pamiętam z portfolio Aleca Bradleya. Jeżeli odkrywasz te markę to myślę że Kintsugi ma miano obowiązkowej pozycji do wypróbowania.